Kiedy Sasuke stracił przytomność spanikowałam, rozejrzałam się dookoła, nie było nikogo, ani jednej żywej duszy. Zaparłam się w sobie, zebrałam wszystkie siły, podniosłam chłopaka i jakimś cudem doniosłam go do wioski. Zabrałam go do akademii, z nadzieją, iż znajdę tak jeszcze jakiegoś nauczyciela. I rzeczywiście, przeczucie mnie nie myliło, w jednej z sal lekcyjnych, przy biurku siedział Yohiko. Wpadłam do klasy jak piorun, wymieniłam z mężczyzną znaczące spojrzenia, zerwał się z miejsca, pomógł mi nieść nieprzytomnego Sasuke, zabraliśmy go do lekarza, przyjął go natychmiastowo. Niestety, nie mogłam na razie wejść na salę, gdyż trwał jakiś zabieg. Siedziałam w poczekalni, nerwowo wymachując nogami, a w oczach miałam łzy.
- Miyabi? Możesz już iść, to trochę potrwa... - zaczął Yohiko, lecz wtrąciłam mu się w słowo.
- Nie! - rzuciłam twardo. - Zostanę tu, nawet gdybym miała spędzić w tym miejscu najbliższy tydzień, miesiąc, czy rok! Nie wybaczyłabym sobie, gdyby coś stało się Sasuke, muszę tu zostać, po prostu muszę!
Mężczyzna nic już nie powiedział, jedynie uśmiechnął się lekko, po czym zniknął w mroku korytarza. Rzuciłam spojrzenie na podłogę, zżerał mnie stres, bardzo martwiłam się o Sasuke, byłam zła, bardzo zła, na siebie, a co jeśli dotarłam do wioski za późno?! Miliony myśli przelatujących mi przez głowę wprawiły mnie w senność, spojrzałam na zegar wiszący na ścianie, dokładnie północ, siedziałam tu już całkiem długo.
~ Głupia! ~ skarciłam się w myślach. ~ Jak zwykle, nikomu nie przynosisz nic dobrego, wszystko niszczysz, i czego ty się spodziewałaś, co?!
Nagle usłyszałam jakiś hałas, to drzwi się otworzyły, obwieszczając to długim, nieprzyjemnym dla ucha skrzypnięciem. Zamknęłam oczy, nogi podwinęłam pod brodę, chowając twarz, chowając się przed światem, tak bardzo chciałabym teraz cofnąć czas. Poczułam jak ktoś usiadł obok mnie, kładąc mi dłoń na plecach, milcząc. Zesztywniałam, siedziałam nieruchomo, krew w moich żyłach zaczęła płynąć szybciej, serce biło mi jak oszalałe, moje zmysły wyostrzyły się, nie wiedziałam co się ze mną dzieje, ale to na pewno nie było normalne. Przygryzłam wargę, zacisnęłam pięści, wszystko ustało, ale to wróci, na pewno. Podniosłam głowę, spojrzałam na tajemniczą osobę, ku mojej niezwykłej uciesze był to Sasuke, cały i zdrowy, wszelkie hamulce puściły, z moich oczu zaczęły płynąć łzy szczęścia, na twarzy chłopaka wymalowało się zaskoczenie, uśmiechnęłam się, po czym gwałtownie przytuliłam Sasuke, zmrużyłam oczy, byłam taka szczęśliwa.
<< Sasuke? >>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz