Robiło się już ciemno. Poszedłem więc nad rzekę, by się ogarnąć i chwilę w ciszy pomedytować. Zdjąłem koszulę i usiadłem w pozycji Kwiatu Lotosu i położyłem dłonie na kolanach zamykając oczy. Odetchnąłem głęboko. Nikt oprócz mnie i Itachi'ego oraz ewentualnie jego zwierzchników z Akatsuki nie wiedział o naszym ostatnim spotkaniu... Nie byłem pewien czy to dobrze, ale nie zamierzałem nikomu o nim mówić... To były sprawy między mną a nim i nikim innym. Nie mogłem się skupić... Po głowie latały mi urywki wypowiedzi brata:
~"Jesteś zbyt słaby"
~"Za mało w tobie nienawiści"
~"Mój mały głupi bracie"
~"Przy życiu zachowałem ciebie, byś mógł się kiedyś ze mną zmierzyć"
~"Nie zmieniłeś się od naszego ostatniego spotkania"
~"Nie teraz Sasuke... Innym razem..."
~"Wybacz Sasuke... Nie dzisiaj..."
~"Przyjdzie taki dzień, kiedy to ty staniesz się taki jak ja..."
~"Trening mięśni to nie wszystko, liczy się to co masz w sercu..."
~"Życie nikogo nie oszczędza"
~"Nie ma lepszych i gorszych"
~"Bo co?! Zabijesz mnie!"
Jedne były sprzed masakry mego Klanu inne po... Ze stanu rozmyślań, wyrwał mnie głos Minato:
-Sasuke?- podszedł do mnie. Otworzyłem oczy i spojrzałem na niego pytająco.- Ostatnio coraz częściej widuję cię podczas medytacji... Coś się stało...? Trapi cię coś...? Może mogę ci jakoś pomóc...?- spojrzał mi w oczy. Uśmiechnąłem się delikatnie ze spokojem na twarzy.
-Nic się nie stało... To tylko wspomnienia...- odparłem spokojnie.
<Minato?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz