czwartek, 1 stycznia 2015
O Minato Cd Kushiny # 56
-Jak sobie pani życzy powiedziałem wyciągając swoje kunai Kushina przyglądała mi się bardzo uważnie podniosłem rękę i życiem kunai w jej stronę odskoczyła co dało mi szansę pojawić się za nią w tedy ona zaatakowała mnie jednym ze swoich kunai odskoczyłem pojawiając się przed nią uśmiechając się.
-I co teraz zapytałem trzymając jej kunai.
-Teraz cię pokonam powiedziała atakują walczyliśmy dłuższą chwilę szczerze mówiąc bawił mnie tern trening gdy się denerwowała wydawała się być słodsza nagle pojawiła się przede mną przykładając mi kunai do szyi.
-I co teraz zapytała.
-Przegrałem powiedziałem łapiąc ją i przewracając się na ziemię śmiejąc się przy tym.
(Kushina)
Od Ichime Cd Kakashi # 177
Od Sakury CD Sasuke # 171
Gdzies nad ranem się obudziłam Sasuke nie spał ..
-Wj spisz -szepnęłam
-Nie a ty ?
-No obudziłam się
Pogładził mnie po policzku i uśmiechnął się.
***********
Poranek był dość żwawy .. śniadanko.
Spokój cisza a sąsiedzi Kakashi,Obito Gaara az u nas było słychać ich kłótnie.
-Lece murze do szpitala .. pomagać -powiedziałam
-Okey ja tez mam sporo pracy
Pocałowałam go w usta i poszłam
***********
Nie było jakoś sporo pacjentów ..
Jednak spora cześć z ANUBU .. Kakashi chyba daje im wycisk ..
Co chwila coś ..
Od Itachi'ego CD Manku #88
Odesłałem jej uśmiech i wziąłem z szafki kubek. Wyciągnąłem z kieszeni swoje leki i te do sypania do wody, wyspałem na dno kubka. Następnie zalałem wodą i wypiłem zawartość. Skrzywiłem się lekko i odstawiłem kubek do zlewu, sięgnąłem po gąbkę i płyn do mycia naczyń i umyłem kubek. Odstawiłem go na suszarkę i przyjrzałem się dziewczynom. Chyba Manku dostała niezły wycisk... Pokręciłem głową i poszedłem do swojego pokoju położyłem się na łóżku i zamknąłem oczy. Zakaszlałem. Wytarłem twarz z krwi ręcznikiem. Nagle weszła Manku. Spojrzałem na nią pytająco.
<?>
Od Manku Cd Itachi # 74
Nie wygalał najlepiej .. spusciłam głowę siadajac u siebie w pokoju.
Miałam dość tej pogoni ..
-Tsuhikii .. idziesz na trening ..
-Manku dzisiaj juz nie mma sił
-Rozumiem ..
********************
Potrenowałam w takim razie z Gaarą ..z nim trening był ostry
juz po godzinie miałam dość byłam posiniaczona .. nie sposób było z nim walczyć
wróciłam do domu wpadłam do łazienki umyłam włosy .. i całą sie ogarnęłam.
Po czym poszłam do kuchni
-Manku co Ci się stało ?
-Tsuhikii to tylko siniaki i obtarcia nic takiego
-Czemu ?
-Gaara nie oszczędza .. -zaśmiałam się .
Do Kuchni wszedł Itachi usmiechnęłam się do niego
<Itachi>
Od Rin CD Kakashi #33
Spuściłam wzrok.
-Bo on dał sobie szanse...- szepnęłam.- Sakura dokładnie mi wszystko o nich opowiedziała... Wiesz jak między nimi było... On nawet próbował ją kilkakrotnie zabić... Ale jednak ich uczucie przetrwało... Mimo wszystko... Może jednak jest coś takiego jak przeznaczenie....? Któremu i tak nie uciekniemy...? Może oni są sobie przeznaczeni, a my sobie po prostu nie...? Nie wiem... Ale nic chcę wywierać na tobie presji... To ty powinieneś wiedzieć czego chcesz... Jak będziesz gotowy, to się dowiesz...- podniosłam na niego wzrok j uśmiechnęłam się delikatnie.
-Ale jak...?- spytał spuszczając głowę.
-Serce ci powie...- odparłam spokojnie i wzięłam jego rękę w swoją, po czym położyłam mu ją na jego sercu.
<?>
Od Sasuke CD Sakura #395
Ostatnie kilka dni ciągle byłem zalatany... Na nic nie miałem czasu i byłem podenerwowany... Wracałem do domu późno, wstawałem wcześnie... Słabo spałem i nie miałem czasu na wartościowe posiłki... Wstałem tego dnia bardzo wcześnie. Podniosłem się delikatnie, by nie obudzić Sakury i poszedłem się ubrać na trening. Wziąłem z przedpokoju swój kusanagi i po cichu wyszedłem... Ruszyłem na pole treningowe. Było już jasno, ale wioska jeszcze pogrążona była we śnie... Kiedy dotarłem na pole treningowe, poczułem czyjąś obecność... Aktywowałem Kanchi... Ktoś tu był... Znałem go, ale nie mogłem sobie przypomnieć kto to był... To była jakaś znajoma chakra... Tylko do kogo należała... Odwróciłem się. Głos ugrzęzł mi w gardle. Zadrżała mi szczęka... Patrzyłem na niego zdezorientowany, a moje źrenice były zwężone na maxa.
Kiedy wróciło o mowę, wywarczałem:
-Kimimaro Kaguya...- spojrzałem na niego nienawistnie.- Powinieneś nie żyć...- warknąłem głucho.
-Też się cieszę, że cię widzę... Sasuke Uchiha...- powiedział patrząc na mnie tym swoim spokojnym, obojętnym wzrokiem.- Myślałem, że powitasz mnie cieplej...- dodał.
-Czemu miałbym to zrobić...?- spytałem patrząc mu twardo w oczy.
-Jesteśmy tacy sami... Ostatni z Klanu... Samotni... Znienawidzeni przez świat... Wytykani palcami... Pozbawieni rodziny i domu w dzieciństwie... Uczniowie Mistrza Orochimaru... Niedoszłe naczynia dla jego duszy... Liderzy Czwórki Dźwięku... Nukenini... Posiadający potężne Kekkei Genkai... Odrzuceni... Nasze Pieczęcie się dopełniają... Ja mam Pieczęć Ziemi, a ty Pieczęć Nieba... Mamy tyle wspólnego... Powinniśmy trzymać się razem...- mówił. Zacisnąłem pięści.
-Mylisz się... Nie jesteśmy TACY SAMI.... Może i PODOBNI, ale nie TACY SAMI....- warknąłem.
-No faktycznie... Mnie mój Klan odtrącił, bo byłem najsilniejszy... Ciebie znają jako najsłabszego...- uśmiechnął się. Juubi warknął:
-Niech ten jebany smarkacz trzyma język na wodzy...- warknął. Wszystkie moje mięśnie były napięte.
-Stul pysk, pojebany skurwielu...- warknąłem.
-Zawsze miałeś cięty język...- powiedział i zaśmiał się krótko z pogardą.
-Mam ci odciąć twój, czy sam zamilkniesz?!- wywarczałem już mocno wkurzony.
-Możesz spróbować... Najsłabszy z Klanu...- powiedział z tym swoim wkurwiającym spokojem.
-Jeśli to wyzwanie, to je przyjmuję.- warknąłem mocno wściekły. Uśmiechnął się i użył tej swojej diabelskiej techniki wyciągając sobie z ramienia kość, która zmieniła się w miecz. Warknąłem wyciągając swój kusanagi z pochwy na plecach.
-Pożałujesz, że się urodziłeś!- krzyknąłem.
-Już dawno się z tym pogodziłem... Nie to co ty...- posłał mi kpiący uśmiech. W jednej chwili znalazłem się przed nim i chciałem go przebić kusanagi, ale zablokował me pchnięcie swoim mieczem. Byłem teraz twarzą tuż przy nim. Patrzyliśmy sobie w oczy. W moich był ogień wściekłości i dzika nienawiść. W jego zaś - spokój i satysfakcja. Warknąłem i użyłem Sen'eijashu, a z moich ust wysunął się czarno-szkarłatny wąż i zaczął pełznąć po mieczu Kimimaro w jego stronę. Nie drgnął. Wąż wszedł na niego i owinął mu się wokół szyi... Wtedy z jego karku wysunęła się zaostrzona kość przeszywając ciało gada, z jego pyska wyszedł kolejny kontynuując jego dzieło. Tak jeszcze kilka razy z martwych węży wychodziły nowe, a w końcu otoczyły szyję mego przeciwnika i zacząłem ją z całej siły ściskać dusząc go. Nagle z jego ręki, którą trzymał miecz, wysunęła się kość i prawie dosięgła mi gardła, gdybym nie odskoczył, pewno już miałbym rozerwana tchawicę. Spojrzałem na niego i wyprostowałem się. Aktywowałem Wieczny Sharingan w prawym i Rinnegan w lewym oku, po czym użyłem Susanoo i do tego złożyłem pieczęć wykorzystując Amaterasu: Entenka, by trochę się wystraszył. Uśmiechnął się i powiedział:
-Widzę, że poszerzyłeś swój arsenał technik od naszego ostatniego spotkania...- uśmiechnął się i zaczął się zmieniać. Wiedziałem co zamierzał... Miał zamiar rozpocząć trzeci ze swoich tańców - Karamatsu no Mai... Ustawiłem się do walki wiedząc, że Kimimaro jest nie byle jakim przeciwnikiem... Był co najmniej tak silny jak ja, jeśli nie silniejszy... Może i nie znał wielu technik, ograniczały się one do tych, które wiązały się bezpośrednio z jego Kekkei Genkai, ale były to potężne techniki... Czego by nie zrobić i jak by na to nie patrzeć... Stwierdziłem, że najlepszym posunięciem w tej sytuacji będzie ustalenie własnych zasad gry... To ja powinienem prowadzić, jeśli miałem zamiar wygrać tą walkę... Nawiązałem z nim kontakt wzrokowy i złapałem go w genjutsu, które było w moim wykonaniu bardzo efektowne ze względu na me oczy, używając Magen: Kasegui no Jutsu. Zaczynając od prostszego jutsu przeszedłem torturując go do swej popisowej techniki - Tsukuyomi... Jak go już wypuściłem ze swego genjutsu, powiedziałem:
-Nikt nigdy się nie mógł pochwalić, że widział moje Tsukuyomi... i nikt się nigdy nie pochwali...- ruszyłem na niego zmieniając się w wilka i skoczyłem. Moje pazury już się w niego wbiły, a me szczęki już zatrzasnęły się na jego barku, kiedy całe me ciało przeszyły fale potwornego bólu. Spojrzałem na niego... A jednak... Mimo wszytko... Aktywował Przeklętą Pieczęć i wyzwolił dodatkowe pokłady chakry, dzięki której był w stanie wykonać swój przedostatni taniec i przejść od razu do jego drugiej części - Tessenka no Mai: Hana... Zadrżała mi szczęka... Spojrzałem na siebie ze zgrozą. Mój brzuch przeszyty był jego kwiatem... Wydałem z siebie głuchy jęk... Wszędzie, każda część mego ciała była w jakiś sposób rozdarta lub przebita jego Kekkei Genkai... Uśmiechnął się i powiedział:
-Jesteś bardzo przewidywalny...- zaśmiał się szyderczo. Zakaszlał. Po brodzie pociekła mu krew. Nie byłem w stanie nic powiedzieć i prawie nie mogłem oddychać. Kości Kimimaro miałem powbijane we wszystkie łapy, barki, plecy, nawet policzek... Miałem przebite przynajmniej jedno płuco i w gardło również wbitą jedną z jego kości... Zrobiło mi się czarno przed oczami... Wstrząsnęły mną drgawki... Rozluźniłem uścisk mych szczęk... Z pyska pociekła mi krew... Byłem właściwie bezwładny... Nie mogłem się ruszyć. Kimimaro zaśmiał się szyderczo. Schował kości wyrywając je ze mnie znów rozrywając mnie bólem. Upadłem na ziemię. Oczy miałem szeroko otwarte...
~Czyli tak wygląda śmierć...?~ pomyślałem. Uniosłem przekrwione spojrzenie na Kimimaro. Ukląkł przy mnie i pogłaskał mnie jak psa... Uśmiechnął się i powiedział:
-Plotki są prawdziwe... Pogódź się z tym...- posłał mi uśmiech pełny politowania. Wydusiłem resztką sił:
-Zabij... mnie... Weź... sobie mój... Sharingan... No proszę... Droga... wolna...- wydukałem.
-Nie... Sharingan nie jest mi potrzebny... Dziękuję, ale nie skorzystam...- powiedział.
-Czemu mnie... nie... zabijesz...?- spytałem zagryzając zęby z bólu.
-Zużyłem dużo chakry... I twoje genjutsu mnie osłabiło... Nie chcę marnować na ciebie reszty energii jaka mi została...- odparł i odszedł mi z pola widzenia chwiejąc się nieco. Czułem jak ból rozrywa me ciało. Nie mogłem się ruszać... Jedynie całe moje ciało przeszywały drgawki... Mimo woli opadły mi powieki... Sam z siebie zmieniłem się w człowieka.
Dłuższą chwilę nie byłem w stanie nic zrobić... Otworzyłem do połowy z trudem oczy i z powodzeniem zmieniłem się w wilka... Czułem jak krew powoli wypływa mi z ran i skleja futro... Warknąłem:
-Dlaczego nie pomożesz mi wtedy, kiedy tego potrzebuję...?- warknąłem na Juubi'ego. Ziewnął nic nie odpowiadając. Zebrałem się w sobie i spróbowałem wstać. Cały się trzęsłem... Drżały mi łapy... Zagryzłem zęby... Udało mi się unieść przednią część ciała. Upadłem jednak. Z brzucha trysnęła mi krew barwiąc jeszcze bardziej na szkarłat resztki śniegu zalegające jeszcze na ziemi i starą trawę... Zagryzłem mocniej zęby.
-No dalej...- wywarczałem sam do siebie i znów spróbowałem wstać... Uniosłem się cały w drgawkach. Ruszyłem powoli, utykając z powrotem w stronę wioski... Po godzinie wleczenia się i upadania oraz ponownego wstawiania, znalazłem się przy bramie... Przeszedłem przez nią... Wioska nadal spała... Jeszcze nikt nie wychodził z domów... Szedłem ulicami zostawiając za sobą krwawe ślady... Kiedy dowlokłem się do kamienicy, w której było nasze mieszkanie, zacząłem się wspinać z trudem po schodach... Zajęło mi kwadrans, zanim stanąłem na szczycie... Spojrzałem na nasze drzwi... Zlewał mi się obraz... Nie byłem już w stanie ruszyć tylnymi łapami... Dowlokłem się jakoś do drzwi.
-Sa...ku...ra...- wydukałem. Chciałem podnieść łapę by drapnąć w drzwi, ale nie dałem rady. Upadłem... Już nie mogłem się podnieść... Me powieki same opadły... Nie wiem co się stało...
<Sakura?>
Od Kakashi'ego Cd Rin # 250
Sam juz straciłem swoja tożsamość .. sam nie wiedziałem kim jestem.
Nagle zjawił się Kinoe. połozył mi reke na ramieniu
-Co jest ?
-Nic Kinoe .. wiesz kim jestes ?
-Nieudany eksperyment Orochimaru .. członek korzenia i ANUBU
-No właśnie .. mam ten sam problem
-Tak to już jest ..rodzimy się po to by żyć dla wioski .. by ja chronić .. nie ważne kim jesteśmy mamy być skuteczni .. -pwoiedział
-Tyle to ja wiem ..a co jesli w gre wchdza bliscy nam ludzie ?
-Trzeba poświecić siebie dla innych ..
-Czyli ?
-Rób tak ..unikać zagrożenia dla bliskich ci osób .. -szepnałe
Skinąłem głowa po czym ruszyłem
************
Wieczorem wszedęłm do pokoju Rin usiadłem obok niej po czym przerwałem ciszę jaka panowała.
-Rin .. niw mniwj mi za złe
-To ty ..
Połozyłem jej palec na usta ..
-Nic się nie stało .. Rin .. nie utrudnia mi to życia .. moim zadaniem jest chronić ciebie i innych .
to jest mój cel, to ja Cie przepraszam ze jestem taki beznadziejny .. sam nie wiem kim jestem straciłem przez te 10 lat swoją tożsamość .. nie wiem jaki na prawdę jestem ..myślisz ze nie chciałbym kochać ?
Nawet Sasuke ma narzeczoną ..
<Rin>
Od Rin CD Kakashi #32
Złapałam go za nadgarstek. Zatrzymał się, ale na mnie nie spojrzał. Gardło miałam ściąnięte. Trwała cisza. W końcu wyszeptałam:
-Ja przepraszam...- puściłam go i pobiegłam na górę do siebie. Zamknęłam za sobą drzwi na klucz... Cały dzień tam przesiedziałam. Sama. Po głowie latały mi tysiące myśli. Nastała noc. Nagle rozległo się ciche pukanie... Spojrzałam w milczeniu na drzwi. Uchyliły się, a do środka wszedł cicho Kakashi. Odwróciłam wzrok. Czułam żal do samej siebie, że mu to robię... Zamknął za sobą drzwi i usiadł przy mnie. Trwała cisza.
<?>
Od Kakashi'ego Cd Rin # 249
Przyciągnąłem ją delikatnie do siebie .. przejechałem dłonią po jej włosach ...
-Rin .. ja po prostu nie chce oszukiwać Cie całe życie , tak jak robię to już od 10 lat równo
odszedłem od korzenia po dziesiąci latach a teraz jeszcze leci mój 3 rok w ANUBU nie zrozumiesz ..
Nie wiesz jak się żyje tam na jakich zasadach .. chciaz nie wiem co bym do ciebie czuł .. albo i czuje
nie mogę .. -szepnąłem
Spojrzałem w jej oczy ... po czym zacząłem isc w stronę wyjscia
-Kakashi -szepnęła
-Przepraszam nie mogę .. tak narażać mieszkańców i wioski .. powinnaś mnie zrozumieć .. lepiej jeśli będziesz z Obito ..
<Rin>
Od Rin CD Kakashi #31
Spuściłam głowę.
-No tak... Jasne...- szepnęłam.- Wybacz... Powinnam najpierw z tobą porozmawiać... Przepraszam...- wstałam.
-Rin, przecież nic się nie stało.- powiedział.
-Nie, nie... Czytaj sobie... Nie będę przeszkadzać...- pokręciłam głową i chciałam iść, ale złapał mnie za rękę. Nie miałam odwagi na niego spojrzeć. Drżała mi szczeka.... Nie potrafiłam się odezwać.
<?>
Od Kakashi'ego Cd Rin # 248
Posłuchaj Rin .. to wszystko jest niepotrzebne .. jesteś super . ale ze mną będziesz żyła w kłamstwie
tak jak teraz .. przykro mi Rin ale zniszczysz sobie życie
-O czym ty mówisz .. ?
-Rin .. tego ode mnie się wymaga ..
-Ale o co chodzi kto ?
-Byxie w ANUBU wymaga poświęcenia .. mogę dostać misje i nie wrócić .. nawet może się okazać ze będę musiał odejść tu wszytko jest możliwe .. uczucia nie wchodzą w grę ..
<Rin>
Od Rin CD Kakashi #30
-Można na chwilę?- spytałam wskazując kanapę.
-Jasne. Siadaj.- skinął głową i kawałek się przesunął, bym mogła usiąść. Usiadłam. Chwilę patrzyliśmy sobie w oczy.- Zapowiada się ciekawa rozmowa.- zaśmiał się. Uśmiechnęłam się mimo woli.
-Taa... Bo wiesz...- zaczęłam.- Byłam dziś u Sasuke i Sakury... Chciałam się ich poradzić, co by zrobili w mojej sytuacji i w ogóle... No i... Sasuke obmyślił plan, dzięki któremu możliwe jest załatwienie tego wszystkiego w możliwie najlepszy sposób...
-O? Tak? Powiedz coś więcej...- zainteresował się.
-No dobra. No więc tak... Wiesz.... Jakbym wybrała ciebie, Obito na 99% zechciałby wrócić do Madary... I Sasuke, który go zna powiedział, że sam by się nie posunął do próby zniszczenia świata... Bo tak to ma Madarę, a gdyby go nie miał...? No i... Wymyślił, że wy byście ruszyli się pozbyć Madary, żeby Obito nie miał do kogo wracać, a ja bym z nim na poważnie porozmawiała... Jeśli faktycznie tyle dla niego znaczę, to chyba jego priorytetem powinno być moje szczęście, prawda...? No... Tak to z grubsza wygląda... Co ty na to...?- spytałam. Zamyślił się.- No, ale jeszcze jest jedna... kwestia... o której nie wspominałam Sasuke i Sakurze...- odwróciłam wzrok.- Czy ty... w ogóle... chciałbyś... może... być... ze mną....?- spytałam cicho.
<Kakashi?>
Od Kakashi'ego Cd Ichime/Rin/Sasuke # 247
Osobiście do Gaary nic nie miałem .. a Obito starałem się ignorować jak tylko się dało.
Wziąłem mój talerz .. wstałem i poszedłem do pokoju ..
Usiadłem na płodzę i spokojnie zjadłem .. po czym odłożyłem puste naczynie na szafkę .. w pokoju był syf ..
Trochę to poodgarniałem po czym .. nieco się ubrałem i poszedłem na trening ANUBU.
Wszyscy byli coraz lepszymi przeciwnikami... widać trzeba od nich wymagać więcej aby się ogarnęli.
Powoli łapali o co chodzi w pracy zespołowej .. i wszystko nabierało sensu .
**********
Nieco zmęczony .. ruszyłem sam na pole treningowe wezwałem tam Pakkuna ..
napisałem informacje do znajomego z innej wioski i wysłałem psa.
Potem wróciłem do domu .. chłopaków nie było ... usiadłem na sofie i czytałem książkę
poczułem jak ktoś kładzie mi rękę na ramieniu ..
<Ichime/Rin>
Od Sasuke CD Rin #394
-O nie. Ja takiej okazji by się sprawdzić nie przepuszczę. Całe życie różni ludzie i nie tylko powtarzali mi, że ostatni Uchiha jest jednocześnie najsłabszym... Ciekawe co powiedzą, kiedy ten "najsłabszy" zabije Madarę.- warknąłem przeciągle. Przed oczami stanęły mi wszystkie te sceny. Jak Itachi to kiedyś mówił... Jak Nagato to mówił... Jak Zabuza to mówił... Jak Kisame to mówił... Zacisnąłem pięści...
-Ale doskonale przecież wiemy, że....- zaczęła Rin, ale jej przerwałem:
-Nie pocieszaj mnie... To gra dla słabych...- powiedziałem i wstałem. Wyszedłem z pokoju na balkon i zacisnąłem dłonie na barierce.
~Czyli jednak plotki są prawdziwe... Ostatni z Klanu Uchiha, jest również najsłabszym...~
Zagryzłem zęby...
Od Rin CD Sasuke #29
Trochę wiele było w tym planie niedociągnięć, ale gdyby się udał... Dłuższą chwilę nie docierało do mnie co zaszło... Właśnie ktoś wymyślił jak rozwiązać mój problem. Tak po prostu. Z marszu. Jak pstryknęcie palcami.
-Jesteś pewny, że mógłbyś ryzykować życie...?- spytałam patrząc na Sasuke.
-Eee tam... Dla mnie to normalka... Poza tym, i tak będzie trzeba w końcu zabić Madarę... Prędzej czy później...- wzruszył ramionami.
-Ale wiesz... Wtedy to raczej Hashirama by z nim walczył...- zawahałam się.
<?>