- Ciągle jesteś bardzo nerwowy... - zaśmiałam się pod nosem. - Wiesz, że brak wiary w dobre intencje ludzi do niczego nie prowadzi...? - spytałam podnosząc wzrok na twarz Sasuke, w kącikach jego ust dostrzegłam krew.
Chłopak dalej milczał, wciąż zatrzymując mnie ręką. Jego wargi zadrżały, jakby chciał coś powiedzieć, ale jednak się powstrzymywał. Przerwałam ciszę.
- Spójrzmy prawdzie w oczy, jeśli miałabym co do ciebie złe zamiary już dawno bym cię unicestwiła, czyż nie? - zapytałam wskazując na swoją, leżącą w słońcu katanę. - Przy każdej nadarzającej się okazji, nie zrobiłam tego, nic takiego nie zrobię, a ty jednak wciąż masz mnie za wroga... - dodałam odpuszczając.
Odeszłam od Sasuke, zostawiając go zarzuconego pytaniami, oraz refleksjami. Zasiadłam na brzegu, chwyciłam leżący nieopodal patyk i zaczęłam rysować nim po tafli krystalicznej wody.
~ Miyabi, ładnie to tak mącić innym w głowach? ~ usłyszałam cichy głos, roznoszący się w mojej głowie, wsłuchując się w powracające echo.
~ Nie rozumiem o czym mówisz, nie robię przecież nic złego... ~ odparłam kpiąco, prowokując swojego demonicznego rozmówce.
~ A ja głupi myślałem, że się czegoś nauczyłaś... ~ głos westchnął zrezygnowanie.
~ Nadzieje jest zgubna, wiesz? Serio jesteś, aż tak naiwny? ~ spytałam z udawaną troską.
Nagle poczułam na ramieniu czyjś dotyk, wyrwał mnie on z zamyślenia, głos demona zniknął jak się pojawił, ale to jeszcze nie koniec. Odwróciłam się, to dłoń Sasuke spoczywała na moim ramieniu. Uśmiechnęłam się ciepło.
<< Sasuke? >>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz