Od dziwnej wizji i walki z napastnikami w domu Kakashi'ego, dziwnie się czułem... Z jednej strony osłabiony, a z drugiej - silny jak nigdy... Chodziłem bez celu po mieście. Myślałem... Wszystko wydawało się takie głośne, wyraźne, bardzo konkretne... Wszystkie ruchy ludzi naokoło mnie wydawały się takie... Precyzyjne... Jakby to był wspaniały film, puszczony w zwolnionym tempie tak, że wszystko wyglądało na dokładne, a każdy ruch zamierzony... Wyostrzył mi się wzrok i tak jak wcześniej nie widziałem kunai z mej chakry wbitego w bardzo odległy, konkretny punkt, tak teraz - widziałem go dokładnie, jakbym miał zoom w oczach. Chodziłem dziwnie podenerwowany i wyczulony na każdy ruch, dźwięk i dotyk... Nie wiedziałem co się stało... Ruszyłem nad rzekę... Obmyłem twarz lodowatą, orzeźwiającą wodą. Nie wiem czemu, ale coś mnie tknęło i zmieniłem oczy na Sharingana... Zdało mi się, że w połyskującej tafli wody, widzę w oczach nie jedną, a trzy łezki... Przetarłem oczy. Zdziwiony poszedłem do Kakashi'ego... Oczy zmieniłem na normalne, by nie wzbudzać niczyich podejrzeń, zwłaszcza, że nadal miałem wrażenie, że chodzi za mną postać w kapturze... Zapukałem do drzwi. Otworzył mi Kakashi.
-Można na minutkę...?- spytałem.
-Jasne...- zaprosił mnie do środka.- Coś nie tak...?- spytał marszcząc czoło i przyglądając mi się uważnie.
-Nie, nie... Wszystko w porządku...- powiedziałem i zmusiłem się do uśmiechu.
-Na pewno...? Jakiś nie swój jesteś...- zawahał się.
-Tak. Jak najbardziej.- odparłem. Wszedłem do środka.- Mogę wejść na chwilę do łazienki?- spytałem obojętnie.
-Jasne. Tutaj.- wskazał drzwi. Wszedłem do środka i zamknąłem drzwi na klucz. Zmieniłem oczy na Sharingan'a i spojrzałem w lustro nad umywalką. Moje przypuszczenia się potwierdziły... Zamiast jednej, na około źrenicy wirowały trzy łezki... Czyżby mój Sharingan ewoluował...? Zdziwiłem się i nawet zaniepokoiłem. Usłyszałem jak ktoś wchodzi do domu.
-Jest może u ciebie Sasuke?- spytał ten ktoś. Nie znałem tego głosu... A może był tylko tłumiony i zmieniany przez ścianę i drzwi...?
-Tak. Jest w łazience.- powiedział Kakashi.- Sasuke!- krzyknął.- Ktoś do ciebie!
Milczałem. Nie wiedziałem, czy to aby nie postać w kapturze... Jednak uciekają tchurze...
~A może gdyby przybysz się okazał postacią w kapturze, trzeba było by walczyć i aktywowałbym trzeci poziom...? Zawsze to bliżej do Itachi'ego...~ przeleciało mi przez myśl i wyszedłem z łazienki zmieniając oczy na normalne. Jednak w drzwiach stał nie kto inny jak Hashirama... Zaskoczyło mnie to...
-Hokage chciał coś ode mnie?- spytałem bez emocji.
-Tak... Chodź ze mną...- powiedział.- Dziękuję Kakashi...- dodał i wyszedł. Spojrzałem pytająco na Kakashi'ego... Potrząsnął przecząco głową. Poszedłem za Hashiramą.
<Hashirama?>
sobota, 29 listopada 2014
Od Sasuke Do Hashiramy #36
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz