Słyszałam każde ich słowo... I każde mnie bolało... Krzyknęłam przez drzwi:
-Ty Kakashi idź do Sakury z tym ramieniem, a ty Obito się odczep!- krzyknęłam. Policzki miałam mokre od łez.
-Rin... Proszę... Posłuchaj mnie...- zaczął Obito. Usłyszałam kroki. Czyli Kakashi posłuchał i poszedł.
-Nie, Obito! Nie chcę cię słuchać!- krzyknęłam przez ściąnięte gardło i podeszłam do okna. Otworzyłam je i usiadłam na parapecie. Od razu uderzyła mnie fala lodowatego powietrza. Otoczyłam kolana ramionami pociągając je pod brodę i schowałam twarz. Trzęsłam się cała. Może od płaczu, a może od zimna... Wszystko jedno... Od kiedy znowu jestem, między naszą trójką, ciągle są spięcia... Byłam rozdarta. Nagle usłyszałam huk. Spojrzałam w stronę drzwi. Obito rozwalił zamek.
-Nie chcę z tobą rozmawiać! Słyszysz?! Zejdź mi z oczu!- załkałam wybuchając płaczem. On jednak tylko w jednej chwili znalazł się przy mnie. Bardzo blisko. Złapał mnie za ręce, jakby się bał, że ucieknę. Drżałam.
-Zostaw mnie...- powiedziałam.
-Rin... Musisz mnie wysłuchać...- powiedział.
-Obito, puść mnie...- powtórzyłam.
<Obito?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz