Uśmiechnąłem się. Wziąłem z szafki podziurawioną szmatkę, by wytrzec ręce. Sakura w jednej chwili mi ją zabrała i powiedziała:
-To serwetka, nie ścierka...- spojrzała na mnie mrużąc oczy zażenowana.
-Cała podziurawiona...- skrzywiłem się.
-To normalne. Jest dziergana na drutach.- odparła.
-Ja
tam wolę dziergać mieczem. Dziury są wtedy większe.- posłałem jej
uśmiech i zabrałem się za znywanie. Przewróciła oczami. Jak już wszystko
wymyłem, poszedłem do niej do sypialni. Leżała spokojnie i czytała
książkę. Położyłem się koło niej patrząc na nią. Nasze spojrzenia się
zetknęły. Uśmiechnąłem się. Odwzajemniła uśmiech. Odłożyła książkę i
przysunęła się do mnie opierając głowę o moje ramię. Położyłem jej rękę
na brzuchu... Spojrzałem jej w oczy z uśmiechem.
-Będę beznadziejnym
ojcem...- mruknąłem i od razu się skrzywiłem.- Jestem narwany i
nieprzewidywalny... Do tego mam w sobie tego podstępnego Juubi'ego...-
powiedziałem.
-Miło, że mi schlebiasz...- powiedział Juubi.
-Wal
się... To nie był komplement...- warknąłem. Poczułem jakby ktoś dał mi z
brzuch z pięści. Zniosłem to jednak nawet nie drgnąwszy. Westchnąłem
tylko.- Nie umiem zajmować się dzieckiem... Na pewno coś spieprzę...-
powiedziałem i cofnąłem rękę.
<?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz