niedziela, 28 grudnia 2014

Od Sasuke CD Itachi #363

Zostawiłem go samego z bliźniaczkami, a sam podszedłem do Sakury. Złapałem ją od tyłu otaczając ramionami i pocałowałem w szyję delikatnie. Uśmiechnęła się i spojrzała na mnie. Odwzajemniłem uśmiech. Chwilę staliśmy patrząc sobie w ciszy w oczy. Wziąłem ją za rękę i wyszliśmy ze szpitala... Poszliśmy do domu... Tam nadal stali Kakashi i Hashirama. Spojrzałem porozumiewawczo na Sakurę. Skinęła głową i zniknęła w sypialni zamykając drzwi. Podszedłem do nich.
-Sasuke...- zaczął Hashirama patrząc na mnie. Spojrzałem na niego pytająco.- Jeśli będziesz chciał, możesz wstąpić do ANBU... Potrzebują silnych i odważnych ludzi... A jeśli nie chcesz do nich dołączyć... To co zamierzasz robić?- spytał patrząc mi w oczy. Uśmiechnąłem się pokazując szereg śnieżno białych kłów.
-Wybacz, ale do ANBU nie wstąpię... Mam na ich temat...- ugryzłem się w język.- Swoje zdanie...- wyszczerzyłem się chytrze.- Ale mam już plan co będę robił...- powiedziałam uśmiechając się tajemniczo.
-Oświecisz mnie?- spytał.
-Zamierzam przywrócić ład, który zaburzyłem, odbudować pokój, który zniszczyłem, odzyskać zaufanie, które pogrzebałem, zabić Madarę, którego wzmocniłem i naprawić błędy, które popełniłem, a następnie dać ci odpocząć.- powiedziałem. Uniósł jedną brew nic nie rozumiejąc.
-To znaczy...?- spytał.
-Zamierzam ponownie zasłużyć na tytuł Hokage....- wyjaśniłem i puściłem mu oczko. Chyba się zdziwił, bo mu kopara opadła. Wyszczerzyłem się.
-Dobra... Ale teraz jeszcze nim jesteś, więc idź do swoich obowiązków... Ja też mam swoje... Tu... W domu...- powiedziałem.- A ty Kakashi, leć do swoich starych znajomych z ANBU... Od kiedy odszedłeś, stali się słabi... Pokaż im co znaczy być w ANBU.- posłałem mu uśmiech. Oboje dość oszołomieni zniknęli, a ja wszedłem do sypialni. Sakura stała przy oknie i patrzyła na wioskę zamyślona... Podszedłem do niej i pocałowałem ją delikatnie... Usmiechnęła się. Również się uśmiechnąłem... Patrzyliśmy sobie w oczy w milczeniu. Coś sobie przypomniałem... Uśmiechnąłem się znowu, tym razem sam do siebie i włożyłem rękę do kieszeni. Sakura spojrzała na mnie zdziwiona. Uklęknąłem na jedno kolano i wyciągnąłem z kieszeni małe pudełeczko... Otworzyłem je przed nią. W środku był pierścionek zaręczynowy... Skromny... Srebrny z małym czerwonym, błyszczącym kamyczkiem... Spojrzałem jej w oczy i spytałem:
-Sakura... Czy... czy zechciałabyś zostać ze mną... do końca...?- spytałem wyciągając do niej rękę z pierścionkiem.- Wiem, że jest trochę mały i w ogóle... Ale... chciałem by był najpiękniejszy... Nie było takiego jednak... Bo nawet najwspanialszy klejnot blednie przy tobie i wydaje się szary...- uśmiechnąłem się patrząc jej w oczy.

<Sakura?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy