Zrobiłem poker face i wstałem. Podszedłem do niego i usiadłem przed nim.
Miałem nos właściwie w jego twarzy. Patrzyłem mu w oczy. Położyłem mu
łapę na ramieniu i powiedziałem:
-Nie będę naciskał, bo wiem, że to i
tak nic nie da... Ale musisz wiedzieć, że zawsze możesz do mnie przyjść
i się poradzić... Nie zawsze będę mógł ci pomóc, bo nie jestem
wszechwiedzący, ale zawsze chętnie cię wesprę...- powiedziałem i
posłałem mu szczery uśmiech. Wytrzeszczył oczy ze zdziwieniem.
-Ty się... szczerze... uśmiechnąłeś..?- spytał zaskoczony. Wyszczerzyłem kły.
-Jeszcze mam wiele nieodkrytych przed nikim kart...- powiedziałem. Uśmiechnął się mrużąc oczy.
-Lubisz zaskakiwać...- powiedział. Poklepałem go po plecach i się zaśmiałem:
-Jeszcze
bardzo wielu rzeczy nie wiesz, bracie... Bardzo wielu...- puściłem mu
oczko i dodałem: - Ale teraz idź spać, bo mamy wiele rzeczy do
załatwienia...- poszedłem po swój płaszcz i wziąłem go w zęby.
Przyniosłem mu go i położyłem na kolanach.- Śpij...- powtórzyłem.
-I tak nie...- zaczął, ale spojrzałem na niego mrużąc groźnie oczy.
-Bo
sam cię położę... Łapą w łeb...- powiedziałem. Zaśmiał się kręcąc głową
i położył się. Uśmiechnąłem się i poszedłem w drugi kąt jaskini.
Położyłem się i spojrzałem na niego.
-Masz jeszcze dwie godziny do
świtu... Skorzystaj z nich...- powiedziałem spokojnie. Posłał mi
uśmiech. Leżałem pogrążony w myślach...
<?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz