Spojrzałem na niego.
-A myślałem, że jako sensei powinieneś być bardziej inteligentny...- powiedziałem.
-Jeśli to ma coś sugerować, to nie słusznie, Sasuke...- odparł patrząc mi w oczy. Spojrzałem na niego twardo.
-Czyżby? W sumie... Co ty o mnie wiesz?- spytałem.
-Niewiele, ale...- zaczął lecz mu przerwałem:
-No
właśnie. NIEWIELE. A może nawet prościej już nie owijać w bawełnę i
prosto z mostu powiedzieć, że nic. Bliżej temu do prawdy. Co wiesz o
mnie? Jak się nazywam, że moim bratem są Itachi i był nim również
Onamatu... Chociaż to drugie, to pewno bardziej w kontekście, że "to ja
jestem ich bratem"... A co to za wiedza? Bo jak na mnie dość nie
przydatna. Co możesz o mnie powiedzieć, będąc pewnym, że w 100% nie
skłamiesz? Niewiele... Właśnie... NIEWIELE... Ale co z tego, przecież
kanon mówi, że ludzie tacy jak ja są "źli". Walić wszystko, to co czuje
taka osoba, kim jest. Przecież ona jest po prostu "zła" i kropka. Trzeba
ją zabić, bo inaczej zagrozi innym. Właśnie tak wygląda myślenie na mój
temat. A w gruncie rzeczy, wiecie o mnie, jak to ładnie ująłeś,
"NIEWIELE". Powtórzę już nie pierwszy raz pewne mądre słowa: "czasem nie
znamy czyjejś motywacji do czynu i oddalamy się od racji, obierając zły
azymut". Nie znacie mnie jako persony. Znacie mnie w twardym przedziale
"dobry - zły" i zaliczacie mnie do tej drugiej rubryki. To przykre.
Jakby nie patrzeć, nie ma jednej prawdy. Ktoś kiedyś powiedział, że jest
tyle prawd ile ludzi. I to właśnie jest prawda...- powiedziałem.- No
nic... Ja już muszę iść... Jak coś, to zawsze możesz zadzwonić...-
zadrwiłem i złożyłem pieczęć. Zniknąłem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz