Westchnąłem...
-Wybacz, Sakura... Nie możesz ze mną iść... Jesteś potrzebna w wiosce... Mnie już nikt nie potrzebuje... Jestem jak zniszczone narzędzie... Złamany miecz... Stępione ostrze... Do niczego już nie potrzebny... Bezużyteczny... Bez potrzeby życia...- powiedziałem odsuwając się. Po policzku spłynęła jej łza. Otarłem ją delikatnie i powiedziałem:
-Nie płacz... Nie lubię patrząc na twój skutek... A sam jestem jego powodem... Więc powinienem zniknąć... Na zawsze...- wyszeptałem zamykając oczy.
<?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz