Poczułem jak ktoś łapie mnie za rękę. Czułem, że to nie Sasuke... Powoli otworzyłem oczy do połowy.
-Man... ku...- wyszeptałem. Spojrzała na mnie przez łzy. Przytuliła mnie płacząc. Znów zamknąłem oczy.
-Itachi... Nie umieraj...! Błagam...!- płakała.
-Manku...- wydusiłem.- Ja już... już od dawna... nie żyję... Jestem... martwy... od... dziesięciu... lat... Kiedy... zaczęła... mnie... trawić... ta... choroba... już... moje... dni... były... policzone... Taka... kolej... rzeczy... Takie... jest... przeznaczenie... Uchiha...- powiedziałem słabym głosem. Płakała jeszcze mocniej. Podniosłem drżącą rękę i położyłem jej na głowie.- Nie płacz... Manku...- wyszeptałem.- Nareszcie... się z nimi... spotkam... Już... chcę... odpocząć...- dodałem oddychając ciężko i znów zanosząc się krwawym kaszlem.
<?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz