Po powrocie Konan zajęła się pijanym Yahiko, a ja poszedłem do swojego pokoju... Wyciągnąłem książkę i kontynuowałem czytanie siedząc na parapecie. Nawet nie zauważałem kiedy zaczęło świtać. Z przyzwyczajenia zeskoczyłem z parapetu i zasłoniłem szczelnie okno, po czym zdjąłem koszulę i zmieniłem spodnie na takie z niskim krokiem, po czym położyłem się twarzą do ściany i zamknąłem oczy. Odetchnąłem głęboko. Minęła może minuta, kiedy do pokoju wparował mi Mistrz Blood i Konan. Mistrz powiedział:
-Poooobudkaaaa!- krzyknął.- Idziemy na trening! Zobaczymy co potraficie!- dodał z ochotą. Wydałem z siebie niezadowolony pomruk i spojrzałem na niego przekrwionymi oczami.
-Po co...?- jeknąłem.- Ja w dzień śpię...- dodałem z pomrukiem i zamknąłem na powrót oczy. W tym momencie poczułem jak ktoś łapie mnie za nogę i zostałem przerzucony przez ramię Blood'a.
-Co tu się kurwa dzieje?!- jeknąłem ziewając.
-Idziemy na trening!- powiedział.
-A Yahiko...?- jeknąłem z żenadą. Czułem, że się nie wykręcę.
-Jest nieprzytomny. Wczoraj ostro przesadził.- odparła Konan. Przetarłem dłońmi twarz.
-Postaw mnie na ziemię...- mruknąłem, ale nic się nie stało. Złożyłem więc pieczęć i stanąłem przed Mistrzem Blood'em. Spojrzał na mnie zdzwiony. Nie drgnęli. Odchrząknąłem.
-Ekhem... Mogę się ubrać...?- spojrzałem na nich robiąc poker face. Wyszczerzyli się oboje i wyszli zamykając drzwi. Przetarłem dłońmi twarz z westchnieniem i założyłem luźne spodnie podobne to tych co miałem na sobie i czarną bokserkę... Następnie założyłem swe stałe ozdoby i bransolety na nadgarstki i wyciągnąłem lakier do paznokci... Pomalowałem je na czerwono, jak zwykle, i założyłem pierścień Akatsuki, do którego miałem wielki sentyment. Następnie wszedłem do łazienki i umyłem głowę w umywalce oraz rozczesałem włosy. Spojrzałem w lustro.... Byłem jak z krzyża zdjęty... Jak każdego ranka... Powinienem teraz spać... Skrzywiłem się i znów przetarłem twarz dłońmi, po czym poszedłem do kuchni. Zajrzałem do lodówki i wyciągnąłem z niej energetyka. Otworzyłem puszkę i przystawiłem ją do ust. Usłyszałem za sobą chrząkanie Mistrza Blood'a. Odwróciłem się. Mruknął:
-Ja nie jestem pewien czy w twoim wieku...- zaczął, ale przewróciłem oczami na znak, że go nie słucham i jednym hałstem wypiłem zawartość puszki. Następnie zgniotłem ją jedną ręką i wrzuciłem do kosza na śmieci. Poszedłem do przedpokoju mijając Blood'a i otworzyłem drzwi.
-A ty co? Chcesz się rozchorować...? W takim stroju na zewnątrz? Spodnie do kolan i bokserka? Weź coś jeszcze... Zimno jest...- powiedział Mistrz. Rzuciłem mu przelotne spojrzenie i powiedziałem:
-Ja już nie czuję zimna... Jest nieodłączną częścią mnie..- powiedziałem i wyszedłem na dwór. Skrzywiłem się. Nie lubiłem śniegu... Nawet bardzo... Mruknąłem pod nosem... Konan i Blood stanęli za mną. Wsadziłem ręce w kieszenie i ruszyłem na pole treningowe. Poszli za mną. Każdy widząc mnie i Konan, natychmiast schodził z drogi. Uśmiechnąłem się pod nosem..
<Blood? Konan?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz