Nagle poczułem jak jakaś siła mnie podnosi. Stanąłem na własnych nogach. Wytrzeszczyłem oczy. Chciałem coś powiedzieć, ale z mych ust mię wydobywały się żadne słowa. Mymi ustami przemówił Juubi swym nienawistnym głosem:
-Jeśli ktoś spróbuje się teraz zbliżyć... To go zabiję...- powiedział. Wszyscy patrzyli na mnie. Minato wyciągnął kunai. W tym momencie rzuciło mną o ścianę. Jednak Juubi kierował mym ciałem tak, że od razu po uderzeniu znalazłem się z powrotem po środku jaskini.
-Jeden krok... A ten chłopak zginie...- powiedział. Wszyscy patrzyli ja mnie ze strachem. Czułem, że to nie ja przed nimi stoję... Może i moje ciało, ale to Juubi stał przed nimi... Zacząłem z nim walkę. Znalazłem się w swojej podświadomości...
Kraty więzienia Juubi'ego były mocno zniszczone... Pieczęć nadal cała, ale już zapewne nie długo... Wyciągnąłem zwój i postawiłem na nim kolejną pieczęć... Juubi wrzasnął wściekle i poczułem jak moim ciałem znów rzuca o ścianę. Jednak utrzymałem się jakoś na nogach i przybiłem pieczęć do krat, które jakby stały się znów mocne. Juubi zaczął się drzeć jak opętany. Walił w kraty wszystkimi ogonami, ale nic... Wróciłem do rzeczywistości...
Leżałem na ziemi pod ścianą. Wszyscy patrzyli na mnie ze zgrozą. Drżałem. Jednak uniosłem się na chwiejnych rękach i stanąłem na nogi. Chwiałem się, ale ustałem. Otarłem krew z twarzy. Powiedziałem:
-Odsuńcie się... Nie wiem, ile to wytrzyma...- spojrzałem w oczy Sakurze. Wszyscy oprócz niej, Kakashi'ego i Itachi'ego ustawili się w pozycji do walki. Spojrzałem na nich wszystkich. Juubi znów zaczął rozrywać mi głowę swoim wrzaskiem. Zacisnąłem zęby i złapałem się za głowę warcząc.- Nie rozumiecie, głupcy...?- warknąłem.- Ja już wszystko pojąłem... Juubi jest początkiem i końcem świata... Od niego pochodzi cała chakra istnienia... Jest więc życiem i śmiercią... Powielony został na dwie części... Tą odpowiedzialną za życie... I tą odpowiedzialną za śmierć... Nie zdziwiło was to, jak łatwo Ichime dogadała się ze swoją częścią...? Nie...? Ona ma w sobie część życia... Ja mam część śmierci... Tej drugiej nikt Noe powinien w sobie nosić... Razem tworzą harmonię, ale najpierw musiałoby dojść do wojny między dwiema częściami w ciele naczynia... Ona nie dałaby rady tego przeżyć, a wtedy dwie części Juubi'ego wydostałyby się na wolność... I zniszczyły świat... Taka jest prawda...- powiedziałem przez zaciśnięte zęby. Zacisnąłem dłoń na skroni. Trwała cisza, w której słychać było tylko moje warczenie i kapanie mej krwi na zimną podłogę... Zacisnąłem powieki. Wszystkie me mięśnie były napięte... Dyszałem. Przeżywałem męki... Nie dałem rady utrzymać się na nogach i upadłem na kolana podtrzymując się lewą ręką. Prawą zaś trzymałem się za głowę. Nikt nie miał odwagi do mnie podejść...
<?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz